środa, 11 marca 2015

19. "I hate you, Daddy"

*Rita*

Niall chyba zapadł się pod ziemię. Nie ma go już drugi dzień. Julia szaleje bo się martwi. Nie wiem jak mam jej powiedzieć o mojej chorobie.
Mam raka mózgu i tylko kilka tygodni życia.
To straszne, Julia zostaje sama. Lexie nie żyję, poza tym nie wiedziała o tym że jestem chora. To znaczy prawa do opieki które przypadły na mnie już przekazałam Niall'owi. Myślę że Julia nie ma nikogo prócz mnie i Horan'a, nie chcę by trafiła do moich rodziców. Nigdy w życiu nie widzieli swojej wnuczki.
Boję się jak ona może na to zareagować, stracić dwie ważne osoby w jednej chwili.
-Hej ciociu - uśmiechnęłam się słabo do Julii. Kiepsko się czuję i jeszcze ten cholerny zapach spalenizny.. Ale wiem że to przez raka.
-Cześć mała.
-Tata już wrócił? - pokręciłam głową w odpowiedzi na jej pytanie - Odzywał się? Dzwoniłaś do niego? A co jeżeli mu się coś stało? Na przykład Louis zrobił mu krzywdę?! - złapała moją komórkę leżącą na blacie. Wybrała numer i przyłożyła telefon do ucha. Po chwili wściekła odłożyła go - Poczta głosowa..
-Niall nie da sobie zrobić krzywdy.
-Oni wszyscy są nieprzewidywalni.. Pewnie tata leży w jakimś rowie!
-Julia przestań! Niall'owi nic nie jest! - lepiej żeby nic mu nie było. Kto wtedy zajmie się moją siostrzenicą? Liczyłam że.. Wysłałam go po Andree bo i ona ma teraz prawa do Julii. Ona i Niall mają się nią zajmować po mojej śmierci. Gdyby nie Louis, oni byliby wspaniałą parą. I dobrze opiekowaliby się Julią - Będzie dobrze. On zaraz wróci i.. i.. - złapałam się blatu by utrzymać równowagę. Zrobiło mi się ciemno przed oczami.
-Ciociu? - usłyszałam przytłumiony i trochę spanikowany głos Julii. Osunęłam się na ziemię - Ciociu, co się dzieje?! - straciłam przytomność gdy Julia ściskała spanikowana moją dłoń. A ja nic nie mogłam z tym zrobić. Czułam jak coś mnie opuszcza. Coś jak moje życie.

*Niall*

Włączyłem komórkę i wytarłem krew cieknącą z mojego nosa. 
Andrea spała na tylnym siedzeniu mojego auta. Wyglądała tak bezbronnie z wtulona w moją granatową bluzę. Zanim zamknąłem drzwi przy Andrei starłem krew z jej rozciętej wargi. Zanim rozprawiłem się z Louis'em, Andrea dostała na moich oczach. Potem Lou dostał na jej. I na tym w sumie skończyło się bicie bo dostał kulkę. 
Andrea jest na mnie wściekła, nienawidzi mnie, z trudem namówiłem ją by wróciła ze mną. Do ostatniej chwili broniła swojego męża. Ale gdy już było po wszystkim to tak jakby odetchnęła. 
Gdy wreszcie załączyła mi się sieć, usiadłem za kierownicą i przejrzałem nieodebrane połączenia. Kilka wiadomości. Włączyłem byle którą. 
-"Tato? Tu Julia, gdzie jesteś? Wszystko w porządku? Kiedy wrócisz? Martwię się.."
Uśmiechnąłem się pod nosem i włączyłem kolejną. 
-"Tato - słysząc zapłakany głos Julii od razu się spiąłem - Ciocia.. ona.. - siąknęła nosem a ja szybko włączyłem silnik - Proszę, musisz szybko wrócić.."
Ruszyłem z podjazdu domu Tomlinson'a i kliknąłem następną wiadomość. 
-"Panie Horan. Z przykrością muszę Pana poinformować o śmierci Rity Bennett. Prosimy o jak najszybsze udanie się do ośrodka opieki gdyż musi Pan przejąć opiekę nad Julią Bennett. Jeżeli ma Pan kontakt z Andreą Tomlinson ją również proszę poinformować o konieczności niezwłocznego pojawienia się w ośrodku opieki."
Zahamowałem gwałtownie. 
Nienienienienienie.. Ona nie może kurwa nie żyć! Kurwa nie! Rzuciłem komórkę na siedzenie obok i schowałem twarz w dłoniach. Wrzasnąłem w swoje dłonie. Nie, nie, nie, nie! Nie teraz, nie teraz gdy Julia straciła matkę! 
-Niall, wszystko w porządku? Czemu krzyczysz? - usłyszałem słaby głos Andrei - Niall co się dzieje? - obudziła się do końca i położyła dłoń na moim ramieniu. Spojrzałem na nią. 
-Rita nie żyje. 
-C-co? - Andrea zbladła.
-Umarła. Nie wiem jak.. Ale oboje musimy się zgłosić do ośrodka opieki po Julię..
-Czemu oboje? Przecież to ty jesteś jej ojcem.. 
-Julia potrzebuje wsparcia.
-Racja.

W pomieszczeniu zobaczyłem Julię. Siedziała i wbijała wzrok w podłogę. 
-Julia? - spojrzała na mnie, zacisnęłam powieki i znów odwróciła buzię - Julia, chodź.. - podszedłem do niej i delikatnie złapałem za rękę. Wyrwała ją - Proszę cię.. 
-Zostaw mnie - wyszeptała drżącym głosem. 
-Wracajmy do domu - ponownie próbowałem jej dotknąć ale wstała gniewnie. Zmrużyła oczu z których wyciekały łzy. 
-Znowu mnie zostawiłeś tato! Kolejny raz! Zostawiłeś samą! 
Wpatrywałem się w nią bez słowa. Niech to z siebie wyrzuci, może poczuje się lepiej? 
-Nie zależy ci na mnie, nigdy ci nie zależało! Nadal jestem dla ciebie problemem! Może znów znikniesz?! Dwie najważniejsze dla mnie osoby zniknęły z mojego życia to ty też zniknij, nie potrzebuję cię! I to wszystko przez ciebie!
-Rita miała raka. To nie była wina Niall'a - usłyszałem za sobą Andree. Podeszła do nas. Kucnęła i przytuliła do siebie dziewczynkę. Julia schowała twarz w szyi mojej przyjaciółki i łkała głośno - Bardzo mi przykro kochanie.. - wyszeptała do Julii. Przejechałem dłonią po twarzy. Miała raka. Czemu my nic o tym nie wiedzieliśmy? To chyba dość istotne. 
-Pan Horan? Pani Tomlinson? - odwróciłem się, a Andrea wypuściła Julię z objęć i wyprostowała się. 
-Tak - powiedzieliśmy w tym samym czasie. Andrea i Julia splotły swoje dłonie, a dziewczynka przytuliła się do niej. Poczułem ukucie w sercu. Każda kobieta mnie nienawidzi? 
-Nareszcie Państwo dotarli. Panna Bennett przekazała państwu prawa do opieki nad Julią - wskazał brodą dziewczynkę - Ale obojgu. 
-Co? - znowu w tym samym czasie. Spojrzeliśmy po sobie - Ale jak to? - dodałem - Przecież to ja jestem ojcem Julii! 
-To bez znaczenia. Muszą państwo oboje zaopiekować się Julią. To była ostatnia wola Rity Bennett. Uznała że razem najlepiej zaopiekujecie się jej siostrzenicą. 
Automatycznie spojrzeliśmy wszyscy na Julię która krótko mówiąc miała na nas wyjebane bo chyba nawet nie słuchała tylko patrzyła na buty Andrei. 
-Julio? - dopiero teraz uniosła wzrok - Zdajesz sobie sprawę że będziesz musiała zamieszkać z Andreą i Niall'em? 
-Patrz jak mnie to obchodzi - mruknęła. 
-Zapraszam Państwa do podpisania dokumentów - ruszyliśmy za mężczyzną. Podpisaliśmy kilka papierów. Jechaliśmy do domu a Julia odizolowała się od nas. Zamknęła się w sypialni. Usiedliśmy z Andreą na kanapie. 
-Co my teraz zrobimy? - spytałem. Westchnęła głośno. 
-Niall ja nie wiem.. Czy my w ogóle potrafilibyśmy zająć się nastolatką? 
-Ty tak. 
-Ale to ty jesteś jej ojcem. 
-Znam ją dopiero chwilę. 
-Nie mamy wyboru. Zostałeś jej tylko ty. 
-Ty i ja - złapała mnie za rękę i splotła nasze palce - Chyba.. Chyba damy radę to zrobić.. razem. 
Oparła głowę na moim ramieniu.
-Dobrze że jest duża. Przynajmniej nie ma możliwości żebyśmy ją zepsuli - wymamrotała. Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Ja nie dam rady? - zobaczyłem jak uśmiecha się delikatnie. 
Wyprostowaliśmy się gdy usłyszeliśmy hałas z pokoju Julii. Wstałem z kanapy i podszedłem do drzwi. Zapukałem. 
-Julia? Wszystko w porządku? - nie odpowiedziała więc złapałem za klamkę. Szarpnąłem kilka razy ale to nic nie dało. Zamknięte. Otworzyłem drzwi z kopa. Wyleciały z zawiasów. Rozejrzałem się po pokoju. Zobaczyłem ją w kącie - Julia? - podszedłem do niej. Zobaczyłem w jej ręce szkło z rozbitego lustra. Ściskała je tak mocno że krew spływała po jej ręce - Odłóż - ukląkłem przed nią - Proszę nie rób niczego głupiego.. 
-Zostaw mnie. 
-Oddaj to szkło. 
To był moment jak ostrym krańcem przesunęła po ręce. Rzuciłem się na nią i szybko ścisnąłem nadgarstek tak by wyrzuciła kawałek lustra. 
-Andrea! - krzyknąłem, dziewczyna przybiegła i zobaczyła krew brudzącą Julię i podłogę. Wziąłem dziewczynkę na ręce mimo jej sprzeciwów - Sprawdź czy rozcięła sobie żyły czy po prostu... 
Andrea złapała ją za rękę i pokręciła głową. 
-Po prostu zszyć. Masz w apteczce... 
-Mam wszytko bo jakoś trzeba nas było łatać po akcjach - przerwałem jej. Zaniosłem Julię do łazienki gdzie Andrea zszyła jej rękę. Gdy nic nie groziło mojej córce, poprosiłem Andree żeby wyszła - Jesteś głupia Julia, zdajesz sobie z tego sprawę?! 
-Moja mama i ciocia nie żyją, więc po co ja mam żyć? - zmrużyła oczy. 
-Bo jestem jeszcze ja? Tyle mnie szukałaś. Weszłaś w moje życie znienacka by tak po prostu mnie zostawić? 
-Przecież twierdziłeś że nie jestem twoją córką..
-Jakiego chcesz dowodu? Jeżeli ty się zabijesz to i ja to zrobię. Bo nie mam już niczego. Niczego prócz córki. 
Wpatrywała się we mnie chwilę aż uwiesiła mi się na szyi.
-Kocham cię tato. 

6 komentarzy:

  1. O jeju to takie smutne ale piękne nn prosze i czekam :")

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne opowiadanie. No może nie wliczając śmierci pewnych osób... :\\
    Czekam na ciąg dalszy! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww.... Mam nadzieje, że Niall powie, że też ją kocha...

    OdpowiedzUsuń
  4. Tytuł tak mnie zmylił, a tu takie..
    Świetny rozdział, uwielbiam twoje opowiadania, wielokrotnie ci to już pisałam i na pewno napiszę jeszcze kilka...naście razy :D
    Szkoda mi Rity i mamy Julii, ale w końcu Niall ma szansę pokazać, że się nią zajmie i... nie zostawi :D
    Czekam z niecierpliwością na następny i zapraszam do siebie, może ci się spodoba xx
    http://www.wattpad.com/story/34310299-tangled-a-i

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy skończyłam czytać ten rozdział na mojej tworzy mimowolnie pojawił się uśmiech, więc...
    albo ty masz taki niesamowity talent,
    albo ktoś mi zrobił pranie mózgu.
    Bo ja bardzo, ale to bardzo rzadko się uśmiecham. Gratuluję takiego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń