*Niall*
Przysłuchiwałem się rozmowie Julii z matką przez drzwi. Ale nie wynikło z niej nic pożytecznego. Muszę znów dorwać komórkę Julii.
Patrzyłem na zegarek odliczałem minuty ale to irytowało mnie jeszcze bardziej. Podszedłem do drzwi sypialni i zapukałem. Co za idiotyzm, pukam do własnej sypialni.
-Tak? - usłyszałem głos Julii. Wszedłem do pomieszczenia, dziewczynka siedziała na łóżku i przeglądała swój telefon.
Ruszyłem do garderoby i wziąłem stamtąd czarną koszulę i jeansy. Czułem na sobie wzrok Julii gdy chodziłem po pomieszczeniu biorąc potrzebne mi rzeczy.
-Co będziesz robić gdy mnie nie będzie? - spojrzałem na nią.
Wzruszyła ramionami.
-Rozkręcę imprezę, pogrzebie ci w rzeczach, no nie wiem coś się wymyśli - wyszczerzyła się.
-Tylko nie przesadzaj z alkoholem - mruknąłem i wyszedłem z sypialni. Usłyszałem jeszcze głośny śmiech Julii na który sam się zacząłem śmiać. W łazience ubrałem się i naszykowałem do pracy - Wychodzę! - zawołałem stojąc przy drzwiach.
-To zrób wreszcie te dwa kroki do przodu i zamknij drzwi! - odkrzyknęła. Stałem jak wryty i zastanawiałem się czy nie wrócić i nie pokazać kto tu jest dorosły, ale w końcu sobie odpuściłem, zbyt leniwy jestem.. Wsiadłem w samochód i ruszyłem, ciemnymi jeszcze ulicami Londynu. Słońca jeszcze nie widać ale jadę już do firmy, nowy rekord. Czemu wyszedłem tak szybko z domu? Chyba chciałem uciec od niekomfortowej sytuacji z Julią. Czułem się dziwnie gdy ona była w moim domu, zachowywała się tam nazbyt beztrosko. Zatrzymałem się pod firmą i zobaczyłem słońce które wisiało nisko nad wielkimi budynkami. Uśmiechnąłem się bo wschody słońca są niesamowite. Wszedłem do firmy.
-Panie Horan - dozorca wstał - Tak wcześnie? Jeszcze prawie nikogo nie ma..
-Nie szkodzi - odpowiedziałem i wszedłem do windy. Wjechałem na piętro gdzie miałem gabinet i szedłem między biurkami które były puste, całe piętro było jeszcze zaciemnione, ale gdy zrobiłem parę kroków światła rozbłysły. Wszedłem do swojego oszklonego gabinetu i rzuciłem się na kanapę. Położyłem się na plecach i ramieniem zakryłem oczy. Przysnąłem chyba bo jak odciągnąłem rękę od twarzy do zobaczyłem biuro za szkłem pełne ludzi. Wyszarpałem komórkę z kieszeni i zobaczyłem że jest już 9:49. Przejechałem dłonią po twarzy siadając na kanapie. Wstałem i podszedłem do biurka. Jakaś kobieta weszła do pomieszczenia.
-Dzień Dobry.. yyy..
-Jestem Rita - wyciągnął w moim kierunku rękę, którą złapałem, uniosłem do ust i musnąłem delikatnie wierzch jej dłoni. Zarumieniła się i zachichotała nerwowo - Będę Pana nową sekretarką.
-A co się stało z poprzednią? - zmarszczyłem brwi. Emma jeszcze wczoraj tu pracowała.
-Pan Malik zwolnił ją wczoraj nie długo po Pańskim wyjściu.
-Ah ten Zayn - mruknąłem i ziewnąłem.
-Przynieść Panu kawy? - spytała Rita.
-Jeślibyś mogła - uśmiechnęła się szeroko a ja zająłem swoje miejsce za biurkiem. Wyszła by po dosłownie paru minutach wrócić z kawą - Skąd wiesz jaką chciałem? - uśmiechnąłem się marszcząc brwi. Upiłem łyk kofeiny.
-Szósty zmysł - zaśmiała się i stuknęła palcem w skroń. Wpatrywałem się w nią - Mam coś na twarzy? - uniosła brwi, uniosła dłoń i potarła policzek - Ubrudziłam się? No co? - zaśmiała się.
-Nie, nic.. - wymamrotałem - Dziękuje Rito.
-Za chwilę przyniosę Panu dokumenty do podpisania oraz ustalę godzinę spotkania z Panem Waters'em.
-Dziękuje.
Gdy wyszła zadzwonił mój telefon. Wyciągnąłem komórkę i odebrałem nawet nie patrząc na ekran.
-Horan! Skąd do chuja u ciebie jakiś bachor?! - wrzasnął Louis na co się wzdrygnąłem.
-Czemu tak klniesz? - usłyszałem spokojny głos Julii.
-Zamknij się - warknął na nią Tommo - Co ten dzieciak tu robi?
-Yyyy.. mieszka? - dobra, jedyną osobą której się bałem to był Louis Tomlinson, naprawdę czasami mnie przerażał, bo jak on się wydrze..
-Horan lepiej żebyś sobie jaja robił.
-Czemu mówisz do taty po nazwisku? Po nazwisku to po pysku - odparła Julia gdzieś dalej. Zakryłem oczy jedną dłonią tak jakby to mnie miało w jakikolwiek sposób uchronić przed Louis'em.
-Po imieniu to po ramieniu - odpysknął tylko.
-Panie Horan.. - Rita położyła na moim biurku parę teczek - Musi Pan to podpisać. Spotkanie jest o 12.
-Dziękuje Rita - kiwnąłem na nią głową zakrywając komórkę. Uśmiechnęła się tylko i wyszła.
-Kończ już w tej swojej firmie, przyjeżdżaj tu i łaskawie mi to wytłumacz.
-Słuchaj Lou, nie będę ci tłumaczył z tego kto u mnie mieszka. To nie dotyczy TAMTYCH spraw ani niczego innego.
-Czegoś chyba nie rozumiesz. Mianowicie tego że.. Przestań! Ja pierdole! Weź to dziecko zutylizuj albo ja to zrobię!
Nie zazdroszczę jego żonie.
Andrea Tomlinson to bardzo młoda i, no cóż, głupiutka dziewczyna jeżeli zgodziła się wyjść za Louis'a. Z tego co wiem to znęca się nad nią, jednak żaden z nas nie ma odwagi tego wytknąć Tomlinson'owi, chyba wszyscy się go tak cholernie boimy. Nie raz widzieliśmy siniaki, podbite oko czy rękę w gipsie jego żony, to przykre bo Andrea jest cudowna ale za bardzo go kocha by od niego odejść.
-Przestań na nią krzyczeć - powiedziałem w miarę spokojnie.
-Niby czemu? Kim ona niby jest?
-Twierdzi że jest moją córką.
-Co? - jestem absolutnie pewien że jego oczy przypominają piłeczki ping-pong'owe - Coś ty powiedział?
-Pogadamy o tym później, mam spotka... - nie skończyłem gdy wszedł mi w słowo.
-Córka? Wiesz, my chyba rozmawialiśmy kiedyś o zakładaniu rodzin - powiedział karygodnym tonem.
-A żony? Andrea przecież stanęła z tobą na ślubnym kobiercu! - wymskło mi się. Będzie dym.
-To co innego. Andrea to co innego. Dzieci to przesada.
-Widzisz że jest za duża, nawet jeżeli miałaby być moja to zrobiłem ją dawno temu.
-Nie wiesz czy jest twoja?
Wzniosłem oczy do nieba i zastanawiałem się w myślach czemu mam przyjaciela idiotę i zaborczego dupka.
-Nie wiem, ona tak twierdzi ale..
-Zrób testy debilu - warknął. Nie pomyślałem o tym. Ale ty jesteś ciężko myślący Niall, zakpiłem sam z siebie. Przecież to będzie świetne rozwiązanie. Odgonię wszelkie wątpliwości, jeżeli wyniki będą negatywne będę mógł bez żadnych skrupułów odesłać Julię. A jeżeli pozytywne? podsunęła moja podświadomość. A jak pozytywne to się jeszcze pomyśli.
-Świetny pomysł - odparłem cicho.
-Wiem - mruknął - Masz wracać.
-Nie mogę. Mam spotkanie i..
-Nie wiem po co ci ta firma, z gangu mamy takie dochody..
-A ja mam pięć razy większe dzięki tej firmie i udziałom.
-Morda - warknął. Uśmiechnąłem się. Wiedziałem że jest zazdrosny. On zarabia tyle co ja, tylko że jest hazardzistą, połowę tego co zarobi miesięcznie zostaje w kasynie. Louis nie zdaje sobie sprawy ile problemów nosi w sobie i jak one są niebezpieczne dla niego i jego bliskich.
-Jakiego gangu? - usłyszałem Julię.
-Nie mów jej o tym! - prawie krzyknąłem i zobaczyłem że kilka osób za szybami zwróciło na mnie uwagę. Starałem się ignorować zdziwione spojrzenia i wbiłem wzrok w dokumenty leżące na moim biurku. Wziąłem długopis do ręki, przeleciałem wzrokiem kilka linijek po czym machnąłem autograf w rogu karki i położyłem obok i tak kilka razy wysłuchując się kłótni Louis'a z Julią, widać bardzo się polubili..
-Zaraz spotkanie - przypomniała Rita. Skinąłem głową w odpowiedzi.
-Louis - starałem się przegadać podniesiony głos Tommo. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę że jak na razie jedyną osobą która może wkurzyć Julię jest Louis, bo ona zawsze jest spokojna i opanowana a teraz wykrzykuje coś do Lou - Dobra, kłóćcie się tam, ja idę na spotkanie - położyłem komórkę na biurku z włączonym połączeniem i wyszedłem z gabinetu. Rita szła u mojego boku niosąc jakieś dokumenty - Jak dostałaś tą pracę? - spojrzałem na Ritę gdy weszliśmy do windy.
-Kilka miesięcy temu złożyłam tu referencje.
-Naprawdę? - to dziwne że ich nie widziałem, przeważnie to ja wszystko zatwierdzam, nie Zayn.
-Owszem. Zależało mi na pracy w tej firmie.
-Czemu?
-Jest.. prestiżowa.
Wybuchłem śmiechem czym zdezorientowałem Ritę.
-Wybacz ale to naprawdę zabawne że coś co ja stworzyłem może być prestiżowe - odparłem ledwo łapiąc oddech.
-Dlaczego? Przecież Niall Horan jest w każdym numerze czasopism o biznesach..
-Nie czytam tych bzdur, nawet nie wiem o co tam chodzi - wzruszyłem ramionami. Wyszliśmy z budynku po czym od razu wsiedliśmy do czekającego na nas samochodu - A ty to czytasz? - spojrzałem rozbawiony na Ritę.
-Od czasu do czasu - wymamrotała. Nagle zapadła krępująca cisza. Wpatrywałem się w Ritę, była jakaś taka hipnotyzująca, nie mogłem oderwać od niej wzroku - Przepraszam ale.. Czy mógłby się Pan na mnie nie gapić? To trochę krępujące..
-Pod warunkiem że przestaniesz mi mówić na Pan, jestem Niall - spojrzała na mnie kątem oka.
-To jeszcze bardziej krępujące mówić do szefa po imieniu w szczególności że pracuję dla Pana dopiero kilka godzin.
-Chcę jak najlepiej współżyć z pracownikami.. - powiedziałem a po chwili pokręciłem głową - Cholernie dziwnie to zabrzmiało, co nie?
-Tak troszkę..
-Ale chyba sens był..
-Taa - zachichotała. Dojechaliśmy na miejsce, po cholernie nudnym spotkaniu odwieziono mnie do domu. Samochód odstawią mi później. Usłyszałem głośny telewizor i zrzucając buty wszedłem do salonu.
-Jezu święty co się stało że wy się nie pogryźliście? - spytałem z udawanym niedowierzaniem patrząc na Louis'a siedzącego po jednej stronie kanapy a Julię po drugiej. Ruszyłem do kuchni i wyjąłem stamtąd butelkę wody, wróciłem do salonu, wyłączyłem telewizor i usiałem na stoliku do kawy naprzeciw nich.
-Więc na czym polega Wasz konflikt? - starałem się nie wybuchnąć śmiechem.
-Na tym że wyłączyłeś telewizor Horan - warknął Louis.
-No właśnie, oglądałam to - odpowiedziała dziewczynka.
-Porozmawiajmy o waszych problemach - zachichotałem i dostałem poduszką w twarz od Louis'a - Lou teraz na poduszki się bijesz? - uniosłem brwi rozbawiony jeszcze bardziej.
-Nie przeginaj, można się trochę pośmiać ale bez przesady - warknął Lou - Przypilnowałem jej, teraz spadam.
-Nikt nie prosił żebyś się nią zajmował - powiedziałem marszcząc brwi.
-Jak to nie?
-No nie, zostawiłem komórkę w biurze, nie mam jej przy sobie.
-Ciekawe kto ci podpierdolił telefon i mnie wkręca.
-Zayn? - zasugerowałem wstając ze stolika do kawy.
-Dupek - wymamrotał pod nosem i wstał z kanapy - Idę.
-Pozdrów Andree.
Posłał mi dziwne spojrzenie i bez słowa wyszedł. Usiadłem obok Julii która uśmiechnęła się szeroko w momencie gdy zatrzasnęły się drzwi za Louis'em.
-Czekaj, ale skąd Zayn miałby w ogóle o tobie wiedzieć? - zapytałem raczej siebie niż ją.
-Może słyszał naszą rozmowę? W sensie twoją, moją i Louis'a..
-Raczej krzyki.
-Jest strasznie agresywny i krzykliwy - Julia zmarszczyła nosek - Lubi się chyba kłócić.
-I to jak - potaknąłem i wbiłem wzrok w wyłączony telewizor. Uśmiechnąłem się do siebie i spojrzałem znów na Julię - Wesoło tu było, co nie?
Pokiwała głową chichocząc.
Wchodzicie na http://unconditionally-louistomlinsonff.blogspot.com/ ? :))
-Szósty zmysł - zaśmiała się i stuknęła palcem w skroń. Wpatrywałem się w nią - Mam coś na twarzy? - uniosła brwi, uniosła dłoń i potarła policzek - Ubrudziłam się? No co? - zaśmiała się.
-Nie, nic.. - wymamrotałem - Dziękuje Rito.
-Za chwilę przyniosę Panu dokumenty do podpisania oraz ustalę godzinę spotkania z Panem Waters'em.
-Dziękuje.
Gdy wyszła zadzwonił mój telefon. Wyciągnąłem komórkę i odebrałem nawet nie patrząc na ekran.
-Horan! Skąd do chuja u ciebie jakiś bachor?! - wrzasnął Louis na co się wzdrygnąłem.
-Czemu tak klniesz? - usłyszałem spokojny głos Julii.
-Zamknij się - warknął na nią Tommo - Co ten dzieciak tu robi?
-Yyyy.. mieszka? - dobra, jedyną osobą której się bałem to był Louis Tomlinson, naprawdę czasami mnie przerażał, bo jak on się wydrze..
-Horan lepiej żebyś sobie jaja robił.
-Czemu mówisz do taty po nazwisku? Po nazwisku to po pysku - odparła Julia gdzieś dalej. Zakryłem oczy jedną dłonią tak jakby to mnie miało w jakikolwiek sposób uchronić przed Louis'em.
-Po imieniu to po ramieniu - odpysknął tylko.
-Panie Horan.. - Rita położyła na moim biurku parę teczek - Musi Pan to podpisać. Spotkanie jest o 12.
-Dziękuje Rita - kiwnąłem na nią głową zakrywając komórkę. Uśmiechnęła się tylko i wyszła.
-Kończ już w tej swojej firmie, przyjeżdżaj tu i łaskawie mi to wytłumacz.
-Słuchaj Lou, nie będę ci tłumaczył z tego kto u mnie mieszka. To nie dotyczy TAMTYCH spraw ani niczego innego.
-Czegoś chyba nie rozumiesz. Mianowicie tego że.. Przestań! Ja pierdole! Weź to dziecko zutylizuj albo ja to zrobię!
Nie zazdroszczę jego żonie.
Andrea Tomlinson to bardzo młoda i, no cóż, głupiutka dziewczyna jeżeli zgodziła się wyjść za Louis'a. Z tego co wiem to znęca się nad nią, jednak żaden z nas nie ma odwagi tego wytknąć Tomlinson'owi, chyba wszyscy się go tak cholernie boimy. Nie raz widzieliśmy siniaki, podbite oko czy rękę w gipsie jego żony, to przykre bo Andrea jest cudowna ale za bardzo go kocha by od niego odejść.
-Przestań na nią krzyczeć - powiedziałem w miarę spokojnie.
-Niby czemu? Kim ona niby jest?
-Twierdzi że jest moją córką.
-Co? - jestem absolutnie pewien że jego oczy przypominają piłeczki ping-pong'owe - Coś ty powiedział?
-Pogadamy o tym później, mam spotka... - nie skończyłem gdy wszedł mi w słowo.
-Córka? Wiesz, my chyba rozmawialiśmy kiedyś o zakładaniu rodzin - powiedział karygodnym tonem.
-A żony? Andrea przecież stanęła z tobą na ślubnym kobiercu! - wymskło mi się. Będzie dym.
-To co innego. Andrea to co innego. Dzieci to przesada.
-Widzisz że jest za duża, nawet jeżeli miałaby być moja to zrobiłem ją dawno temu.
-Nie wiesz czy jest twoja?
Wzniosłem oczy do nieba i zastanawiałem się w myślach czemu mam przyjaciela idiotę i zaborczego dupka.
-Nie wiem, ona tak twierdzi ale..
-Zrób testy debilu - warknął. Nie pomyślałem o tym. Ale ty jesteś ciężko myślący Niall, zakpiłem sam z siebie. Przecież to będzie świetne rozwiązanie. Odgonię wszelkie wątpliwości, jeżeli wyniki będą negatywne będę mógł bez żadnych skrupułów odesłać Julię. A jeżeli pozytywne? podsunęła moja podświadomość. A jak pozytywne to się jeszcze pomyśli.
-Świetny pomysł - odparłem cicho.
-Wiem - mruknął - Masz wracać.
-Nie mogę. Mam spotkanie i..
-Nie wiem po co ci ta firma, z gangu mamy takie dochody..
-A ja mam pięć razy większe dzięki tej firmie i udziałom.
-Morda - warknął. Uśmiechnąłem się. Wiedziałem że jest zazdrosny. On zarabia tyle co ja, tylko że jest hazardzistą, połowę tego co zarobi miesięcznie zostaje w kasynie. Louis nie zdaje sobie sprawy ile problemów nosi w sobie i jak one są niebezpieczne dla niego i jego bliskich.
-Jakiego gangu? - usłyszałem Julię.
-Nie mów jej o tym! - prawie krzyknąłem i zobaczyłem że kilka osób za szybami zwróciło na mnie uwagę. Starałem się ignorować zdziwione spojrzenia i wbiłem wzrok w dokumenty leżące na moim biurku. Wziąłem długopis do ręki, przeleciałem wzrokiem kilka linijek po czym machnąłem autograf w rogu karki i położyłem obok i tak kilka razy wysłuchując się kłótni Louis'a z Julią, widać bardzo się polubili..
-Zaraz spotkanie - przypomniała Rita. Skinąłem głową w odpowiedzi.
-Louis - starałem się przegadać podniesiony głos Tommo. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę że jak na razie jedyną osobą która może wkurzyć Julię jest Louis, bo ona zawsze jest spokojna i opanowana a teraz wykrzykuje coś do Lou - Dobra, kłóćcie się tam, ja idę na spotkanie - położyłem komórkę na biurku z włączonym połączeniem i wyszedłem z gabinetu. Rita szła u mojego boku niosąc jakieś dokumenty - Jak dostałaś tą pracę? - spojrzałem na Ritę gdy weszliśmy do windy.
-Kilka miesięcy temu złożyłam tu referencje.
-Naprawdę? - to dziwne że ich nie widziałem, przeważnie to ja wszystko zatwierdzam, nie Zayn.
-Owszem. Zależało mi na pracy w tej firmie.
-Czemu?
-Jest.. prestiżowa.
Wybuchłem śmiechem czym zdezorientowałem Ritę.
-Wybacz ale to naprawdę zabawne że coś co ja stworzyłem może być prestiżowe - odparłem ledwo łapiąc oddech.
-Dlaczego? Przecież Niall Horan jest w każdym numerze czasopism o biznesach..
-Nie czytam tych bzdur, nawet nie wiem o co tam chodzi - wzruszyłem ramionami. Wyszliśmy z budynku po czym od razu wsiedliśmy do czekającego na nas samochodu - A ty to czytasz? - spojrzałem rozbawiony na Ritę.
-Od czasu do czasu - wymamrotała. Nagle zapadła krępująca cisza. Wpatrywałem się w Ritę, była jakaś taka hipnotyzująca, nie mogłem oderwać od niej wzroku - Przepraszam ale.. Czy mógłby się Pan na mnie nie gapić? To trochę krępujące..
-Pod warunkiem że przestaniesz mi mówić na Pan, jestem Niall - spojrzała na mnie kątem oka.
-To jeszcze bardziej krępujące mówić do szefa po imieniu w szczególności że pracuję dla Pana dopiero kilka godzin.
-Chcę jak najlepiej współżyć z pracownikami.. - powiedziałem a po chwili pokręciłem głową - Cholernie dziwnie to zabrzmiało, co nie?
-Tak troszkę..
-Ale chyba sens był..
-Taa - zachichotała. Dojechaliśmy na miejsce, po cholernie nudnym spotkaniu odwieziono mnie do domu. Samochód odstawią mi później. Usłyszałem głośny telewizor i zrzucając buty wszedłem do salonu.
-Jezu święty co się stało że wy się nie pogryźliście? - spytałem z udawanym niedowierzaniem patrząc na Louis'a siedzącego po jednej stronie kanapy a Julię po drugiej. Ruszyłem do kuchni i wyjąłem stamtąd butelkę wody, wróciłem do salonu, wyłączyłem telewizor i usiałem na stoliku do kawy naprzeciw nich.
-Więc na czym polega Wasz konflikt? - starałem się nie wybuchnąć śmiechem.
-Na tym że wyłączyłeś telewizor Horan - warknął Louis.
-No właśnie, oglądałam to - odpowiedziała dziewczynka.
-Porozmawiajmy o waszych problemach - zachichotałem i dostałem poduszką w twarz od Louis'a - Lou teraz na poduszki się bijesz? - uniosłem brwi rozbawiony jeszcze bardziej.
-Nie przeginaj, można się trochę pośmiać ale bez przesady - warknął Lou - Przypilnowałem jej, teraz spadam.
-Nikt nie prosił żebyś się nią zajmował - powiedziałem marszcząc brwi.
-Jak to nie?
-No nie, zostawiłem komórkę w biurze, nie mam jej przy sobie.
-Ciekawe kto ci podpierdolił telefon i mnie wkręca.
-Zayn? - zasugerowałem wstając ze stolika do kawy.
-Dupek - wymamrotał pod nosem i wstał z kanapy - Idę.
-Pozdrów Andree.
Posłał mi dziwne spojrzenie i bez słowa wyszedł. Usiadłem obok Julii która uśmiechnęła się szeroko w momencie gdy zatrzasnęły się drzwi za Louis'em.
-Czekaj, ale skąd Zayn miałby w ogóle o tobie wiedzieć? - zapytałem raczej siebie niż ją.
-Może słyszał naszą rozmowę? W sensie twoją, moją i Louis'a..
-Raczej krzyki.
-Jest strasznie agresywny i krzykliwy - Julia zmarszczyła nosek - Lubi się chyba kłócić.
-I to jak - potaknąłem i wbiłem wzrok w wyłączony telewizor. Uśmiechnąłem się do siebie i spojrzałem znów na Julię - Wesoło tu było, co nie?
Pokiwała głową chichocząc.
Wchodzicie na http://unconditionally-louistomlinsonff.blogspot.com/ ? :))
Hahahaha :D Świetny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńLou i Julie... zgrany duet...bardzo zgrany :D
Nie mogę się odczekać kolejnego rozdziału *.* ^_^ <3
Ale się dzieje ^^ Uwielbiam, gdy życie bohaterów tak się komplikuje xd Rozdział, jak i poprzednie, bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;*
Pozdrawiam
Seo <3
KOCHAM! KOCHAM ! I JESZCZE RAZ KOCHAM ! ♥ Jak dla mnie jeden z najlepszych blogów jakie czytałam ! Kiedy kolejny rodzial ?! ♥♡
OdpowiedzUsuńNo naprawdę musiałaś w takim momencie przerwać? :D Nie mogę się doczekać kolejnej części! Rozdział jak zawsze suuppperr! :) x / Emily
OdpowiedzUsuńGenialny jak zawsze kocham to ff
OdpowiedzUsuń@LoloOficiall
Aaaaaa jakie to było....
OdpowiedzUsuńŚliczne ,boskie ,cudne
Jeny to było genialne
Ja chcę już więcej
Nie mogę się doczekać co będzie dalej
Pożera mnie ciekawość
Ściskam Mela
:**
Życzę weny,dużo dużo weny
Bark mi słów naprawdę super ten rozdział...tak wiem nie umiem pisać komentarzy ..ale przynajmniej skomentowałam...:) czekam na next xD
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
OdpowiedzUsuń~Aga
Świetne :]
OdpowiedzUsuńhttp://still-the-one-ff.blogspot.com/
Wow co za rozdział <3 tak trzymaj kochana @mortajuliana
OdpowiedzUsuńsuuuper *.*
OdpowiedzUsuńAż żałuję, że wcześnej nie czytałam twojego bloga. Rozdział świetny, jak każdy, który się tu pojawił. Bardzo mi się podoba twój styl pisania i gratuluję pomysłu ;*
OdpowiedzUsuń