sobota, 7 marca 2015

18. "None of us is safe"

Obudziłem się późnym popołudniem. Dowlokłem się do kuchni gdzie siedziały dziewczyny. Zasnąłem przytulając Ritę i Julię, obudziłem się przytulając kołdrę. Julia siedziała na blacie, Rita obok niej. Można powiedzieć że były takiego samego wzrostu. Andrea opierała się barkiem o drzwi lodówki.
-Cześć - spojrzały na mnie. Posłałem im słaby uśmiech. Trochę mi jest słabo.
-Blado wyglądasz - odparła zmartwiona Andrea. Wzruszyłem ramionami. Podeszła do mnie i położyła chłodną dłoń na moje czoło. Przymknąłem oczy bo to było super - Masz gorączkę.
Pokręciłem głową.
-Nie - nienawidzę być chory. Nie mogę być chory - Wydaje ci się - wymamrotałem.
-Nie wydaje mi się. Masz gorączkę. Do łóżka, już - popchnęła mnie w kierunku sypialni. Oczywiście pierwsze o czym pomyślałem było dość nie przyzwoite ale uderzyłem się mentalnie po twarzy bo przecież obok była moja córka i.. Rita. Tak naprawdę już nie wiem kim dla siebie jesteśmy - Niall, nie bądź dzieckiem.
-Ależ ja jestem dzieckiem Andrea, jestem.
-Dużym dzieckiem. Owszem. Głupim dzieckiem? Owszem. Ale jednak jesteś dorosłym facetem ZACHOWUJE się jak dziecko.
który
-Lubię być dzieckiem - co ja bredzę?
-Masz naprawdę wysoką gorączkę - popchnęła mnie na łóżko. Zakryła kołdrą. Uśmiechnęła się.
-Nie jestem śpiący - powiedziałem gdy szła do drzwi.
-Idę po termometr.
Kiwnąłem głową i przymknąłem oczy. Wziąłem głęboki oddech zaciągając się zapachem poduszki. Ładne któraś z nich ma perfumy.
Co za życie. Mieć przy sobie trzy dziewczyny. Po chwili Andrea usiadła na łóżku obok mnie.
-No już, współpracuj - zmierzyła mi temperaturę. Podsunęła mi pod nos herbatę którą zrobiła.
-Nie trzeba. Ale ja jestem zdrowy - wywróciłem oczami i wziąłem kubek.
-Zdrowy? Naprawdę? Z 39 na termometrze? Rzeczywiście bardzo zdrowy.
-To tylko gorączka - mruknąłem.
-No i co z tego? Każdy by się cieszył że może odpocząć na chorobowym od wszystkiego - posłała mi uśmiech.
-Nie kiedy nadal jesteście w niebezpieczeństwie. Muszę jeszcze pogadać z twoim mężem.
Uśmiech z twarzy Andrei momentalnie znikł a sama zbladła.
-Niall nie. Nie będziesz się spotykał z Louis'em.
-To będzie tylko jedno, ale dobitne spotkanie - mruknąłem wtulając twarz w poduszkę.
-Nie ma mowy. Nie zrobisz mu krzywdy - otworzyłem szeroko oczy. Spojrzałem na Andree która wbijała wzrok w swoje dłonie złączone na kolanach.
-Nie wierzę. Zrobił ci taką krzywdę, a ty nadal go bronisz? Andrea, on patrzył jak Zayn cię katuje. Nic nie zrobił, nie miał na pewno zamiaru zrobić. Pozwolił też na to bym wybierał między trzema a w tym między tobą która ma umrzeć. Przecież go nie obchodziło czy Zayn cię zastrzeli!
-Niall nie rozumiesz..
-No chyba właśnie nie rozumiem! Albo jesteś głupia albo masochistką!
-Przestań krzyczeć, okay?
-Nie do cholery, nie przestanę krzyczeć! Jesteś idiotką Andrea! Kochasz kogoś kto robi ci największą krzywdę! Ja nigdy bym ci nie zrobił krzywdy!
-I nie zrobisz. Nie będziesz miał okazji. Bo nie jesteś moim mężem.
-Może nie. Ale martwię się o ciebie. Jesteśmy przyjaciółmi. Nie pozwolę ci do niego ani wrócić ani go bronić. A ty nie zabronisz mi go zabić - warknąłem. Wstała i spojrzała na mnie idąc do drzwi.
-Spróbuj mnie zatrzymać - wyszła a ja wyskoczyłem z łóżka.
-Andrea! - zawołałem ale drzwi wejściowe już trzasnęły. Julia i Rita patrzyły zdezorientowane na mnie. Wzruszyłem ramionami - Sama tego chciała.
Julia zeskoczyła z blatu i spojrzała na mnie zaniepokojona.
-Grozi jej niebezpieczeństwo, prawda? Przecież Louis..
-Oczywiście że ją dopadnie. I zapewne już nie wypuści żywej. Sama tego chciała.
-Chyba jej nie zostawisz samej - mruknęła Rita. Od czasu gdy dowiedziała się że jej siostra nie żyje, jest jak duch. Tylko siedzi, obserwuje, rzadko cokolwiek mówi.
-Wybrała.
-Masz po nią iść - Rita również zeskoczyła z blatu i stanęła na przeciwko mnie. Nawet nie sięgała mi do ramienia. Dźgnęła mnie palcem w klatkę piersiową.
-Ma wrócić cała. Tu chodzi o jej życie, ona jest po prostu ślepo zakochana. A ty musisz jej pomóc się z tego wyleczyć i uratować ją, jasne? - otworzyła mi drzwi i wypchnęła - Bez niej masz nie wracać.

“Gdy ciebie nie ma, dusza mnie boli. Nie przyznam się do tego, duma nie pozwoli…”

*Rita*

Niall'a nie ma już kilka godzin. Nie dawał znaku życia, ani on ani Andrea. Jest już późno w nocy a Julia nadal czeka.
-Idź spać - zaprowadziłam ją do sypialni. Ja i Andrea w ogóle nie spałyśmy tej nocy. Julia spała przytulona do Niall'a.
-Nie chcę. Zaczekam na tatę i ciocię.. - zrzuciła kołdrę.
-Proszę, nie kłóć się ze mną. Nie mam siły nie rozumiesz? Śpij, obudzę cię jak wrócą.
-Obiecujesz?
Pokiwałam głową i przykryłam ją kołdrę. Wyszłam z pokoju i usiadłam na kanapie. Schowałam twarz w dłoniach. Moja siostra nie żyje i ja wkrótce też nie będę..

Głosujecie na Hi Daddy? :)
Inne blogi

6 komentarzy:

  1. Rozdział świetny tylko DLACZEGO TY ZAWSZE URYWASZ W TAKIM MOMENCIE ?!!! Będę cię przesladowac w nocy ponieważ nie będę mogła spać zastanawiając się co dalej
    Kocham i życzę weny x / Emily

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko kochanie jesteś genialna uwielbiam tobo. Masz wielki talent <3 puszesz genialnie wszystko jest. Przemyślane. Nue mogę się doczekać nexta: *I pisz już następny blog ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Super kocham , czekam na 3 !!!! ❤❤❤❤❤❤❤Kisses xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj kochana :3 cieszę aie z kolejnego rozdzialu ;) jak zawsze przypadl mi do gustu :D❤❤❤- @zosia_official ^.^

    OdpowiedzUsuń
  5. BOŻE TO JEST CUDOENE, JESTEŚ CUDOWA :) ANGELA

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyczne ^_^
    W tej kwestii zgadzam się z Niallem, Andrea jest totalną idiotą... jak ona może po tym wszystkim bronić Lou i lecieć do niego jak kretynka, kiedy to jest pewne, że on jej zrobi krzywdę albo ją zabije :/ mam nadzieję, że Niall zdążył ją uratować, zanim Lou się za nią zabrał :((
    Czekam na kolejny rozdział ;*♡ ♡ ♡

    OdpowiedzUsuń